Encyklopedia Gier
Moderator
Czesio
-Nie rób tego o czym myślę...
I w tym momencie łapiesz Yoshia i razem z nim odlatujecie.
Tuż przed lądowanie Yoshio się ciebie puszcza, odbija od ciebie aby wychamować swój lot (chyba wiadomo co to znaczy) i miękko wylądować.
Za to przez działania oshia wbijasz się w ziemię (dodatkowo cię przyspieszył) i ledwo wychodzisz z dziury.
-Nie rób tego więcej idioto!
Bolą cię kości ale po chwili ci przechodzi.
Nagle twój sen sei znów na chwilę przestaje się ruszać.
-Biegnij ciągle w tym kierunku. - i pokazał ci abyś biegł wzdłóż muru wioski. -Ja muszę biec coś sprawdzić.
Yoshio rzuca ci zwój a po chwili następny.
-Czerwony jest dla Weroxa niebieski dla Jizuriego. Po drodze ich spotkasz. Nie ma chyba tutaj żadnych wrogów więc powinno być spokojnie.
-Potem zostań z nimi.
Nauczyciel znika jednak wyczułeś, że porusza się szybko na północ (od osady)
Za to twoje klony spokojnie przeszukują wioskę. Części już nie ma aż tu nagle jeden znalazł Kankurou czyli koesia który był razem z Gaarą.
Szybko się na niego rzucasz (to znaczy klon). Łapiesz za szmaty i chwilę obijasz. Zadajesz mu proste pytanie:
-Gdzie jest ten czerwonowłosy puszkowiec?
I dostajesz jeszcze prostrzą odpowiedź
-Nie ma go w osadzie. Był zbyt ranny aby walczyć.
Odpowiedź cię [klona] rozwścieczyła więc klon pobił kolesia do nieprzytomności. Nagle z jego ręki zaczął wydobywać się gaz a klon zniknął.
*Cholera!!!* pomyślałeś gdy to wszystko do ciebie dotarło. Jednak biegniesz dalej do Weroxa i Jizuriego.
Werox, Ishi i LILITH!
Ishi pyta się o to co się chciał zapytać a Jizuri mu odpowieada, żeby obić kolesia jak należy.
Te słowa nie były potrzebne Weroxowi który już ruszył by zabić kolesia.
Strzelasz w niego Shinrą Tensei. Koleś odlatuje do tyłu, uderza plecami o ziemię i od uderzenia unosi się w powietrze.
Nagle w ułamku sekundy pojawia się za nim Lilith i dobija łamiąc kręgosłup jednym uderzeniem.
-Nie musicie odrazu zabijać każdego. Trochę informacji by się przydało.
-Od teraz patrolujemy ten teren. - na chwilę przerwał - Czesio jest niedaleko i niesie już coś dla nas. Zostańmy i czekamy na niego.
Zostaliście i siedliście sobie pod drzewem.
Czesio a potem Wszyscy
Wbijasz do swoich kompanów. Gorąco się z tobą witają (pamiętaj, że myśleli żeś się powiesił ).
Dajesz Weroxowi czerwony zwój a Jizuriemu niebieski.
-Hmm... Dobra. Więc sprawa wygląda tak. Niedaleko wioski podobno jest dwóch silnych gości. Yoshio poszedł to sprawdzić. Nie powiedział nic czesiowi bo wie, że by za nim poleciał.
-Więc tak... Ja z Ishim i Lilith lecimy za Yoshiem. Już podobno kogoś poinformował aby zajęli się naszym przydziałem. Werox ma przeczytać zwój, zrobić co w nim napisane i dołączyć do nas. Czesio ma go osłaniać.
-Wszystko jasne?
Jizuri, Ishi i Lilith pobiegli na północ. W stronę Yoshia.
Czesio i Werox zostali.
Werox
-Pospiesz się... pogania cię Czesio.
-Wiem, wiem. odpowiadasz.
Otwierasz w zaciekawieniu zwój.
Zobaczyłeś sam tytuł.
*
Technika Wskrzeszania
True version. Wcześniejsza to był fake, żebyś z ciałami nie walczył na egzaminie.
*
I zrobiłeś głupią minę.
*Zabiję, cię kiedyś Yoshio!!!*
Czytasz dalej. Wszystko wydaje się takie łatwe. Ta technika różni się tylko jedną pieczęcią od tego co wcześniej dostałeś.
Wyciągasz zwój z ciałami. Odpalasz technikę. Z ziemi wychodzi jakiś koleś. (wisz o co chodzi).
Otwiera paszczę a z środka wylatują jakieś ręce. łapią twoje 2 ciała. Yoshio napiał, żebyś tylko tyle narazie ożywił.
Zjada jes, przeżuwa a po chwili wychodzą jak nowe.
*Nieźle!!!*
-Dobra możemy iść.
Ruszasz razem z Czesiem za resztą. nagle przed sobą widzicie potężną eksplozję.
-CO TO JEST?!?!
Biegniecie dalej bo obawiacie się, że to wasi kompani oberwali.
Ishi i Lilith
Biegniecie gdy nagle przed wami pojawia się ogromna eksplozja.
-Powinniśmy się pospieszyć. powiedział jizuri
-Co to jest? zapytała się Lilith
-Zepewne Yoshio... I ktoś jeszcze.
Dobiegacie szybko do centrum wybuchu.
Widzicie tam yoshia oraz dwóch kolesi.
jednego koło 20 a drugiego już po 40.
Ten starszy ma na plecach dwa parasole, stoi pod jednym i pa znak wioski wodospadu na czole.
Młodszy wygląda jak nowicjusz jednak czujecie od niego potężną chakrę.
Wasz wzrok na chwilę zatrzymał się na Jizurim.
Wygląda na przerażonego.
-Co się stało? pyta się tym razem Ishi.
-...ja... nie spodziewałm się, że będzie ich dwóch...... aż dwóch... Yoshio sobie nie poradzi. Ten starszy to Lord Wody. najpotężniejszy użytkownik żywiołu Suiton.
-Młodszy ma za to rangę Lorda Ognia...... Jak się można domyślić jest najprawdopodobniej najpotężniejszym z użytkowników Katona.
-Możecie nie wiedzieć ale na arenie międzynarodowej powstała taka ranga jak Lord żywiołu. Jest ich oczywiście pięciu. Yoshio również jest jednym z nich.
-Nosi tytuł Lorda Wiatru. Wiadomo o co chodzi.
-Gorsze jest to, że jest coś takiego jak Wewnętrzna Lista. Czyli tabela wewnętrznych walk Lordów. Yoshio zajmuje w niej drugie miejsce. Źle jest dlatego, ze młodszy koleś zajmuje miejsce 3.
-A jeszcze gorsze jest to, że Lord Wody zajmuje miejsce lidera...
-A teraz Yoshio musi walczyć z dwoma naraz...
-Ruszamy mu pomóc. Wsparcie dotrze dopiero za 5 min!!!
Czesio i Werox
Biegniecie......
Offline
Ishi
*Hmm tego wody zostawie yoshio.*
-Lilith poczekaj na odpowiednią chwile i zaatakuj tego ziomka co ja.Jizuri pomóż Yoshio
Kuchiose psy które atakują ziomka od ognia a ja robie housenke za nimi potem biorę kunai elektryzuje i atakuje tego młodszego
Offline
Czesio
*jasne puszkowiec na bank gdzieś się ukrywa*
-YOSHIO CHAMIE!!
*ehe..., a idź sobie idź...*
*kurwa i on myśli że ja zapamiętam jakie zwoju komu dać...*
całą drogę sobie powtarzam komu jaki zwój dać...
-macie chamy
-oczywiście żebym z nim poszedł..., ten matoł wbił mnie w ziemie! ledwo to przeżyłem!
-tatatata..., osłaniać go..., on jest chuninem to sobie poradzi
-szybciej idioto...
-i już szczęśliwy? masz te swoje dziadostwa i szczęśliwy ?
Gdy widzimy wybuch
-TEN FIUT JUŻ Z KIMŚ WALCZY!! NO NIE!! MA KOPY NA ŁEB I NA KLATĘ SIGALA WYRWIE!!
-kurwa!! nie mam czasu!!
-TAJUU KAGE BUNSHIN NO JUTSU!!
Offline
Werox
-Dobra cwelu xD
Jak mnie Czesio zabrał ze sobą do git bo mam free ride xD, a jak mnie nie zabrał to po po prostu biegnę tam gdzie wybuch.
Gdy już jestem tam, gdzie wybuch patrzę się na przeciwników.
*Hmm... Kim oni są...*
Podchodzę do kompanów o ile nie walczą i pytam się z kim mamy doczynienia.
Jak walczą to jest chujnia z grzybnią xD
Wyciągam pręt i podbiegam spokojnie.
Ciała analizują przeciwników z lasu xD Jedno z lewej, drugie z prawej xD
Offline
Moderator
Ishi
-To chcesz zdjąć tego młodszego? Nie dasz rady. Ale wytrzymajcie 5 min. Powinno przyjść wsparcie.
-OK.
Już chciałeś ruszyć do ataku gdy nagle usłyszałeś krzyk Weroxa
-AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Szybko oglądnąłeś się za siebie i zobaczyłeś lecącego Czesia a za nim Weroxa. Czesiek robił jakieś pieczęsie i tuż przed ziemią złapał siebie i Weroxa w wodną bańkę.
Odbili się i polesieli w stronę obu kolesi. Gość z Katonem już ruszył do ucieczki lecz ten od Suitona nawet nie drgnął. Wystawił tylko palec w stronę bańki.
Gdy bańka zetknęła się z jego palcem pękła a Czesio i Werox pooooooolecieli dalej.
-Yoshio każ jeszcze tej trójce co się wśród drzew kryją wyjść.
-No Jizuri wydało się.
-No nie mogę... Jeszcze Jizuri? Aż przyjemnie będzie zabić taką podstawę militarną Kumo...
I w tym momencie rzuciłeś się znienacka na kolesia od Katona. Szybko się okazało, że pod względem szybkości nawet gdy masz odpalonego Sharingana koleś jest od ciebie lepszy.
-Co tak atakujesz?!?! Nie można po ludzku?!?!
Wystawił jedną rękę przed siebie. Gdyby nie Sharingan spłonąłbyś. Nagle pod tobą doszło do jakieś eksplozji. Koleś nie zrobił nawet jednej pieczęci a mimo to wykonał jakieś Jutsu.
-No, no... Dziecko zdołało tego uniknąć... To dlatego, że masz Sharingana?
Teraz przyszła kolej na Lilith. Pojawiła się za kolesiem i zaatakowała go w plecy. Jednak znów bez żadnych pieczęci za kolesiem doszło do wybuchu i między nim a Lilith pojawiła się ściena ognia.
Mimo wszystko to nie postrzymało dziewczyny i ruszyła dalej. Uderzyła kolesia w plecy, przebiła się przez niego a on zamienił się w ogien.
-Co wy na moja zarąbiste Kawarimi?
Usłyszałeś głos za sobą. Koleś siedział sobie na drzewie.
-To co? Kończymy zabawę?
-No dawajcie dzieciaki... Daję was siebie zaatakować...
Lilith
Usłyszałaś krzyk Weroxa:
-AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Szybko oglądnęłaś się za siebie i zobaczyłaś lecącego Czesia a za nim Weroxa. Czesiek robił jakieś pieczęsie i tuż przed ziemią złapał siebie i Weroxa w wodną bańkę.
Odbili się i polesieli w stronę obu kolesi. Gość z Katonem już ruszył do ucieczki lecz ten od Suitona nawet nie drgnął. Wystawił tylko palec w stronę bańki.
Gdy bańka zetknęła się z jego palcem pękła a Czesio i Werox pooooooolecieli dalej.
-Yoshio każ jeszcze tej trójce co się wśród drzew kryją wyjść.
-No Jizuri wydało się.
-No nie mogę... Jeszcze Jizuri? Aż przyjemnie będzie zabić taką podstawę militarną Kumo...
I w tym momencie Ishi rzucił się do ataku znienacka na kolesia od Katona. Ty zostałaś i czekałaś na dogodną okazję. Gdy się pojawiła ruszyłaś do ataku.
Pojawiłaś się za przeciwnikiem. Chciałaś go uderzyć w plecy gdy nagle między wami pojawiła się ściana ognia. Nie powstrzymało cię to i zaatakowałaś kolesia. Wbiłaś w niego rękę, lecz był dziwny w dotyku.
Nagle koleś zamienił się w ogień. Ostro cię to poparzyło w prawą rękę.
-I jak się wam podoba moje Kawarimi?
-Może powinniśmy kończyć tą zabawę?
-No dawajcie... Pozwalam wam mnie zaatakować.
Czesio
Zrobiłeś około 200 klonów. Większość utworzyłą potężną wieżę reszta zaczęła przeczesywać okolicę.
Klony rzuciły ciebie i Weroxa w stronę poprzednich eksplozji. Odrazu zacząłeś robić pieczęci i tuż przed ziemią zamknąłeś siebie i kolegę w wodnej bańce dosłownie niezniszczalnej.
Odbiliście się od ziemi a potem wszystko działo się bardzo szybko. Zobaczyłeś tylko dwóch kolesi. Jeden przed wami uciekał, drugi stał w miejscu. nagle wasza bańka eksplodowała a wy lecieliście dalej już bez żadnej osłony.
Polecieliście dalej i wbiliście się w jakąś skałę 500m dalej.
-Ałaaa...
*Jak ten koleś rozwalił moją bańkę?*
Myśląc o tym i z ekscytacji niesamowitym przeciwnikiem odpalasz CS-a. Wyciągasz miecz i ruszasz do walki.
Werox coś do ciebie mówił jednak nie słyszałeś co bo już biegłeś skopać przeciwników.
Werox
Biegniecie sobie spokojnie gdy Czesio nagle robi masę klonów. Większość z nich ustawia się w coś na kształ wieży. Łapią one Czeisa a Czesio łapie ciebie.
Klony wyrzucają was w powietrze. Zaczynasz krzyczeć ogólnie i na Czesia. Ten jednak tuż przed ziemią robi wodną bańkę i zamyka was w niej.
Odbijacie się od ziemi. Wszystko działo się tak szybko, że sam nie wiedziałeś dlaczego bańka nagle pękła. Odbiłeś się kilka razu od ziemi i wbiłeś się w jakąś skałeś 500m od pola walki.
-JAK ZWYKLE MUSIAŁEŚ PRZESADZIĆ?!?!
Jesteś wkurzony na Cziesia. Lecz ten najwyraźniej cię nie słuchał bo już poleciał na pole bitwy.
Ruszyłeś więc szybko za nim. Nie było to trudne bo wydzielał z siebie masę chakry CS-a.
Twoje ciała dobiegną tu za 2 min bo ich oczywiście Czesio ze sobą nie zabrał.
Wszyscy
Nagle na polu wlaki pojawia się Czesio a chwilkę później Werox
Czesio chciał powiedzieć jakiś zajebisty tekst jednak kolesie nawet ne niego nie zareagowali i powrócili do swoich walk.
Yoshio i Jizuri walczą z jakimś starym kolesiem a Ishi i Lilith z młodszym.
Czesio
Nie masz pojęcia, który koleś rozwalił bańkę więc atakujesz kolesia który walczy z Ishim i Lilith. Nie wiesz bo wszystko działo się za szybko.
Werox
Rzuszuasz do walki za Czesiem.
Offline
Ishi
-Hmm nieźle.
-Dobra czesio zaatakuj go klonami!!A sam czekaj i oglądaj jak walczy.
Jak się słucha to robie za klonami Raikyuu i rzucam przez klony w kolesia.Biorę do ręki kunai elektryzuje go i atakuje ziomka.
A jak sam atakuje to zdejmuje obciążenie i szukam słabych punktów jeżeli znajde atakuje ziomka jeżeli nie robie housenke w ziomka i atakuje
Offline
Werox
*Kurwa...*
-Czesiek! Nie przeszarżuj z tym CS-em!
Podbiegam dość blisko.
*Nie będę oceniał go zbyt pochopnie...*
Robię deszcz i sprawdzam siłę przeciwników.
Zaczynam robić pieczęcie do elektrycznego smoka, jak skończę odpalam go w przeciwnika. Potem czekam na ciała, w między czasie przyzywam bawoła, który w dogodnej sytuacji, czyli jak nikogo nie będzie przy wrogu, robi szarżę na przeciwnika.
Ostatnio edytowany przez Werox (2010-10-15 14:14:06)
Offline
Czesio
*hahahaha zajebiście muszę to wpisać to moich epick wejść *
*co ten Werox do mnie gadał*
nie rzucam się do walki!!
tylko...
-KTÓRY CHUJ ROZJEBAŁ MOJĄ BAŃKĘ?!!!!
-I CO TO ZA ZGREDY SĄ?!!
-Yoshio walczy z jakimś staruchem..., więc to na pewno ten staruch jest silniejszy...
-YOSHIO MENDO!! CZEMU MNIE NIE ZABRAŁEŚ?!! A TY JIZURI PAŁO WCALE NIE JESTEŚ LEPSZY!! KAZAŁEŚ MI CZEKAĆ AŻ WEROX-MENDA SKOŃCZY JAKIEŚ SWOJE GŁUPOTY ROBIĆ!!
Gdy klony są blisko pola walki to każe im się zatrzymać
patrzę po obu przeciwnikach...
cały czas ociekam chakra cs-a...
-tego małolata zabić to nie będzie wcale fajne..., więc STARY DZIADU!! wyzywam kolesia palcem
-WALCZ ZE MNĄ!!
-TY YOSHIO SPADAJ Z JIZURIM WASZ CZAS JUŻ MINĄŁ!!
gdy koleś z którym walczy Ishi i Lilith coś do mnie mówi
to po cichu mówie
-Suiton: Mizu Kamikiri....
-zamknij morde bura suko!
-nie jestem nawet zainteresowany walką z Tobą..., więc idź lepiej stąd i pobaw się na zjeżdżalni...
-wracając do Ciebie zgredzie!!
-domyślam się że to Ty musiałeś rozwalić moją bańkę bo sprawiasz wrażenie jakbyś miał wszystko w dupie..., więc to Ciebie zabiję pierwszego...
Wtedy za kolesi mają wyjść klony i obu potraktować
-Suiton: Suigadan
Offline
Moderator
Czesio
-Sam nie wiem czy to dobrze że się zjawiłeś czy źle... powiedział do ciebie Yoshio
-Wasz walczyć z tam tym kolesiem nie tym. szybko dodał Yoshio i wrócił do walki.
Mimo wszystko atakujesz straszego gościa. Nić sobie nie robi z twoich ataków. Przelatują przez niego. I przez jednago i przez drugiego.
Postanowiłeś więc zaatakować klonami staruszka. Jednak wokół niego pojawił się wielki i gorący pierścień ognia który spalił wszystkie twoje klony.
-Nawet swojego mistrza nie umiesz słóchać? odezwał się z drzewa ten młodszy kolo.
-Nic mu nie zrobisz swoimi miernymi Suitonami. po tych słowach drzewo się zapaliło a koleś zniknął.
Pojawił się za tobą i sprzedał ci ogniste uderzenie prosto w prawy bark. Przy uderzeniu doszło jeszcze do wybuchu co odwaliło cię na jakieś 50 metrów (tylko w powietrzu). Przez cały czas obracałeś się, przywaliłeś parenaście razy o ziemię i wylądowałeś gdzieś daleko poza polem walki. Strasznie boli cię poparzony bark ale możesz wszytko robić. Szybko wracasz a wszyscy stoją tam gdzie stali.
-Nie potrafisz mnie uniknąć a chcesz uderzyć staruszka? Jestem prawie najsłabszy z 5 a staruszek i jego Suiton są na pierwszym miejscu. Dopiero za nim plasuje się Yoshio. Nie macie ze mną szans dzieciaki!
W tym momencie poleciał na niego elektryczny smok Weroxa. Koleś zrobił unik i wylądował 10m dalej. Zanim smok zawrócił koleś wyciągnął przed siebie dłonie uformował je w ogrąg i z tego ogręgu wystrzelił ogień. Poleciał prosto w ciebie, Weroxa i Ishiego. Zdumiały cię jego rozmiary. Szybko osłoniłeś się wodą jednak nie wiesz co się dzieje z innymi gdyż jest dużo dymu.
Bierzesz do ręki Samehade i starasz się wyczuć gdzie jest ten koleś. Jednak nigdzie go nie widzisz ani nie wyczuwasz. Wszędzie dym, ogień i kurz.
Werox
Robisz deszcz i obserwujesz co się dzieje. Chakra młodszego kolesia jest niesamowita jednak chakra starszego jest jeszcze wieksza. Ma prawie tyle chakry co Czesio co jest dla ciebie ciężkie do pojęcia.
Gdy przeciwnik nagle znika z drzewa odrazu rozpoczynasz robienie pieczęci do smoka. Czesio obrywa a ty się na chwilę zatrzymujesz. Gdy dzięki deszczowi wyczuwasz, że wstaje kończysz robić pieczęci. Czesio jak błyskawica wraca więc czekasz na niego. Koleś zaczyna coś tam gadać więc kulturalnie mu nie przeszkadzasz. Gdy już skończył strzelasz w niego smokiem. Jednak spokojnie robi przed nim unik mimo iż byłeś pewien, że nie widział jak robisz pieczęcie. Koleś wyciąga przed siebie dłonie, formuje je w okrąg i wystrzela z niego w was płomienie. Zamiast przywołać bawoła przywołujesz pandę. Przyklejasz się do jej pleców aby nie oberwać płomieniami które wirują za nią. Czujesz, że atak poszedł tylko na ciebie, Czesia i Ishiego. Czesio się osłonił a Ishi uciekł i jest teraz za plecami kolesia. Przywołujesz więc w kurzu bawoła i posyłasz go na przeciwnika. Koleś najwyraniej nie zauważył wielkiego zwierzaka i oberwał prosto z czachy po czym odleciał prosto w Ishiego. Bawół jedna też poniusł obażenia gdyż wszedł w zasięg dziwnego przyziemnego ognia który sfajczył mu połowę każdej nogi. Bawół znika.
Ishi
Nie było czasu na robienie Raikyuu bo klony tak szybko jak się pojawiły tak szybko zniknęły. Wyczekałeś bardzo dużo czasu. Niz nie robiłeś aż do momentu gdy koleś odpalił w was ogień. Zdejmujesz wtedy ciężarki i uciekasz z pola rażenia techniki. Lądujesz za plecami przeciwnika jednak nic nie robisz. Słyszysz jakiś ryk i poznajesz że to był bawół Weroxa. Jednak był to ryk pełen bólu. Nie było czasu się zastanawiać bo koleś leciał prosto w ciebie. Strzelasz w niego Raikyuu jednak nic sobie z tego nie robi i technika przelatuje przez niego jak przez jego wcześniejsze Kawarimi. Strzelasz więc w niego Housenką. Koleś jakby się czegoś przestraszył i wystrzelił z ust płomienie które odrzuciły go od twojej techniki. Zrezygnowałeś z ataku Tai ponieważ pamiętasz co zrobił Czesiowi.
Lilith
Stoisz i nic nie robisz. A może w końcu coś zrobisz?
Offline
Werox
*KURWA SZYBCIEJ CWELE!!*(Myślę o ciałach xD)
*Kurwa... Mam miernego Fuuton'a, ale warto spróbować.
Zaczynam robić pieczęcie do pierwszego, lepszego, dość silnego Fuuton'a i strzelam w typa, jeśli w pobliżu nikogo nie ma xD
Potem czekam z niecierpliwością na ciała xD
Offline
Czesio
-TAJUU KAGE BUNSHIN NO JUTSU!!!!!!!!
szarża!!
klony tworzą wielki wiatrak który się obraca i przegania dym
gdy tylko widzę przeciwnika rzucam wszystkie siły na niego!
niby wszystkie bo sam chowam się pod ziemia (nie trzeba miec dotona aby to zrobić)
gdy koleś wali kolejny nudny monolog wyskakuje z Ziemi, jesteś nudny i mieczem przecinam go w pół
Offline